Alfabet zimowych nawyków

23 lipiec 2020 by in category Bez kategorii with 0 and 0

– Piec to serce każdego domu – powiedział i oddalił się polną drogą w stronę lasu kulejąc na lewą nogę i pomagając sobie w spacerze laską. Założył na głowę czapkę z daszkiem. Miała kolor podobny jak cały jego niedzielny garnitur: szarawo-brązowy. Pan Jan, mieszkał w chacie naprzeciwko naszego domu we wiosce, gdzie co roku jeździliśmy na wakacje. Choć właściwe, może to wcale nie on był pierwszy?

Zawsze podejrzewałam, że z tym piecem i sercem chodzi po prostu o to, że piec z stoi w centrum domu. W punkcie, gdzie przecinają się domowe szlaki wszystkich mieszkańców. Gdzieś pomiędzy kuchnią i łazienką, tuż obok misek psa i z widokiem na salon. Jeśli się go ma. Jednak, gdy w miejscu starej kuchni kaflowej rozsiadł się wygodnie Nasz Piec, zrozumiałam, że z tym sercem to jednak bardziej skomplikowana sprawa. Nazwałam to: podskórny prąd codzienności. Lub bardziej praktycznie: rytuał zimowych poranków i jesiennych wieczorów. A przechodząc do konkretów, w oparciu o rozmowy z panem Janem i własne doświadczenie, zbudowałam poniższy alfabet przedmiotów, które powiązane są z obsługą Naszego Pieca.

B jak Buty przemoczone.

Całkowicie mokre, stawiamy wieczorem na piecu (najlepiej wyciągnąć też z nich wkładki), wcześniej rozkładając w tym miejscu gazetę. Dzieję się to często, bowiem syn nie toleruje kaloszy, ale za to regularnie ulega pokusom rozległych kałuż. Piec pomaga nam ten fakt empatycznie zaakceptować.

C jak Ciasteczka owsiane.

Jest taki przepis na najprostsze ciastka świata, który skradłam koleżance, bowiem w pełni współgra z moimi umiejętnościami cukierniczymi. Łyżką mieszamy w misce mąkę, płatki, cukier, rozpuszczone masło i bakalie. Na wyłożonej papierem blasze formułujemy w dłoniach ciastka. Wsuwamy do piekarnika na 20 minut zaraz po tym jak wypali się drewno w palenisku. Maślany zapach wypełnia cały dom. Robimy kawę i nie przejmujemy się, że wszędzie się kruszy.

K jak Kaczka w jabłkach.

Kolejna po ciastkach do piekarnika wchodzi kaczka, najlepiej otoczona kawałkami jabłek, natarta czosnkiem, pieprzem i solą. Optymalne warunki do jej pieczenia to naczynie żaroodporne. Kaczka lubi wchłonąć w siebie całe ciepło rozgrzanych cegieł. Rekomendowany pobyt we wnętrzu piekarnika do trzech godzin.

K jak Kosz na drewno.

Niezbędny narzędzie do odprawiania codziennych, piecowych rytuałów. Nauczyliśmy się go używać wieczorem, przed pójściem spać. Przynosimy w nim drewno do domu i wkładamy do ciepłego jeszcze pieca (od porannego rozpalenia mija wtedy ponad 12 godzin). Całą noc cząsteczki wody wyparowują ze szczap złożony w palenisku, a przesuszone drzewo bez oporów ulega ogniowi następnego poranka.

P jak Pizza z pieca.

– Mieć taki piec i nie upiec pizzy? – zagadują znajomi. Ulegamy i my manufakturze pizzowej średnio raz na pół roku i za każdym razem udoskonalamy produkcję, a w między czasie magazynujemy gadżety. Ostatnio przybyła nam łopata do pizzy. Nie zmienia to faktu, że w naszej filozofii najważniejszy jest czynnik ludzki: im więcej rąk do robienia pizzy, tym manufaktura działa bardziej efektywnie.

P jak Podpałka.

Pan Jan bardzo kręcił głową na zaproponowane przez mnie hasło. Przecież on rozpala w piecu starymi gazetami, a kiedy tych brakuje to sięga po zapas przesuszonych, sosnowych szyszek. Jednak kiedy nie mamy dostępu do jednego lub drugiego warto zakupić podpałkę. I teraz zaczynają się schody prowadzące do otchłani internetu: podpałka ekologiczna, syntetyczna, w kostce, płynie, którą wybrać? No i jak rozpalać nią drewno? Polecamy zacząć od górnych szczap drzewa ułożonych w palenisku, aby ogień równomiernie i powoli ogarniał i spalał całość. Pan Jan też się przekonał do innowacji, ale zapobiegawczo nie przestał zbierać szyszek.

P jak Pranie codzienne.

Zimą i jesienią, gdy na zewnątrz słoty, suszarkę z praniem stawiamy na noc przy piecu i następnego ranka mamy wszystko suche. Echh gdyby to działanie pieca obejmowało też składanie i układanie w szafie.

T jak Tort urodzinowy.

Ten skomplikowany przysmak piecze się na szczęście raz do roku, a czasem nawet raz w życiu. Ja swój pierwszy tort upiekłam w tym roku na trzecie urodziny córki. Wtedy odkryłam, że piekarnik w piecu z całą premedytacją został wymyślony do pieczenia tortów. No bo posłuchajcie. Temperatura w piekarniku pozostaje wystarczająco wysoka do pieczenia kolejnych warstw tortu przez 3-5 godzin po rozpaleniu. Żonglując dwoma blachami możemy co pół godziny piec kolejne spody nie wydając na to ani jednej dodatkowej złotówki, bo po rozpaleniu w piecu piekarnik jest po prostu nagrzany. A my tylko z tego korzystamy podając mu na tacy kolejne spody do przyrumienienia.

T jak Tosty z serem.

Posiłek na zakończenie dnia, gdy piec już nieco ostygł, ale piekarnik jest jeszcze wystarczająco ciepły, aby ser się rozpuścił, a skórka chleba lekko zarumieniła. A potem ketchup, pesto, pomidory i chrupiemy.

W jak Wiata.

Zaborcze macki pieca rozciągają się nawet na podwórko, bo przecież musimy gdzieś zgromadzić drewno na całą zimę. Lepiej kiedy nie jest to metalowy lub murowany garaż. Świeżo porąbane szczapy drewna bardzo lubią przewiewną wiatę. Poddajemy się temu. Posiadanie pieca obudziło w nas instynkt wiewiórki. Już wczesną wiosną, kiedy wszyscy dookoła celebrują tulipany wyskakujące z błota, my zaczynamy myśleć o zgromadzeniu zapasów na nadchodzącą zimę. Dzwonimy do zaprzyjaźnionego tartaku oraz sprawdzamy ceny u konkurencji, kalkulujemy. Gdy w końcu kupimy, najpierw rozkładamy szczapy pod gołym niebem, do wstępnego przesuszenia, a późnym latem, gdy słońce już mniej grzeje, a deszcz częściej pada przenosimy wszystko pod wiatę. A potem, gdy przychodzą pierwsze chłody, najczęściej już we wrześniu, zanosimy pierwszy załadunek i uruchamiamy codzienny, piecowy rytuał.

– Zapomniałaś jeszcze o leżeniu na piecu – dodaje pan Jan i wtóruje mu mój syn, który bardzo lubi po powrocie z jesiennych spacerów rozłożyć sobie poduszkę i otulony kołderką dogrzać się piecowym ciepłem. Zainspirował się opowieściami pana Jana o leżance i wzdychaniem, że Nasz Piec jest niestety za mały i się na nim nie zmieścimy. Wdrapał się samodzielnie na jego wypłaszczony fragment i w skupieniu obserwował wirujący ruch wszystkich i wszystkiego wokół. A działo się. Przynoszenie drewna, rozwieszanie prania, a na koniec pieczenie tostów, których zapach zachęcił go do zejścia na dół. – Jak będę duży to wybuduje taki piec, że wszyscy się zmieścimy – zapowiedział.

Czekamy.

 

Autorka tekstu: Joanna Mikulska

Add comment